środa, 16 lutego 2011

Pocałunki wieczornego wiatru...

Wieczór już...
Wszystkie kwiaty których zapach smakowałam od pierwszych promieni słońca...
pachną teraz ze zdwojoną siłą...
Prawdziwe misterium zapachów.. 
Powietrze jest ich sanktuarium...

O otwartych wciąż kielichach..
wynurzające się z szafirowej otchłani granatu nieba, jak z otchłani czasu...
Zamierają w bezruchu zaglądając nam w oczy...Czekają.
na cud naszego zapomnienia?...

Niekiedy poruszają się ...To wiatr.
Ale pocałunki wieczornego wiatru są subtelne...
Płatki kwiatów zdają się kołysać.. Jakby słyszały muzykę...
Czy to muzyka, którą nuci boski ciepły wiatr..?

To twoja muzyka...wiesz?
I moja..
Zabrałam ją ze sobą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz