Po kolejnym zachodzie słońca..nastąpi noc.. I wstanie świt..
By po upalnym pachnącym dniu..
mógł znów zaczarować nas kolejny zachód słońca...
Jedyny i niepowtarzalny..
Jedyny...
Jak każdy z nas..
Wiał lekki wiatr..
nie dość że pachniało zniewalająco..
a z pobliskiego kafenionu dolatywała muzyka której nie zapomnę..
To jeszcze ten ogrom złotego piękna..
majestatyczny i obiecujący jakieś spełnienie..
Powietrze lśniło...
Może gdzieś wysoko na skałach stała nimfa..
z naczyniem ze szczerego złota..
w którym przechowywane są niespełnione marzenia zamienione w złoty pył....
Zanurzając w nich dłoń mówiła.."niech się stanie"...
A pył ...porywał już tylko wiatr..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz